Recenzja filmu

Dziewczyny z kalendarza (2003)
Nigel Cole
Helen Mirren
Julie Walters

Piękną można być i po czterdziestce

Chris i Annie to mieszkanki małej osady w Yorkshire. Kobiety przyjaźnią się a wolny czas spędzają uczestnicząc w zajęciach Women's Institute - instytucji łączącej klub dla kobiet z kołem gospodyń
Chris i Annie to mieszkanki małej osady w Yorkshire. Kobiety przyjaźnią się a wolny czas spędzają uczestnicząc w zajęciach Women's Institute - instytucji łączącej klub dla kobiet z kołem gospodyń wiejskich, gdzie gotują, pieką ciasta i słuchają przeciągających się w nieskończoność wykładów np. o wyższości brokuł nad innymi warzywami. Spokój tego sielskiego żywota i nudę doskonalenia sztuki kulinarnej zakłóca wiadomość o śmiertelnej chorobie męża Annie. Zmęczone przesiadywaniem na niewygodnej kanapie w szpitalnej poczekalni, bohaterki wpadają na pomysł, by zebrać dla ośrodka zdrowia pieniądze na nowy mebel, który uczyniłby rodzinom czuwanie przy swoich chorych trochę bardziej znośnym. Kobiety postanawiają osiągnąć ten cel wydając pod szyldem Women's Institute niezwykły kalendarz. Miał on przedstawiać nagie gospodynie domowe przy swoich codziennych zajęciach. Pomysł, początkowo szokujący przedstawicieli wszystkich środowisk, okazał się strzałem w dziesiątkę. Kalendarz rozszedł się w zastraszającym tempie a wieść o nim, podchwycona przez media, rozniosła się aż do USA. Sława nie daje jednak szczęścia i może stanowić zagrożenie nawet dla największej przyjaźni, o czym Chris i Annie przekonują się na własnej skórze... Inspirowane prawdziwymi wydarzeniami "Dziewczyny z kalendarza" to film lekki i przyjemny, nic więc dziwnego, że podoba się widzom na całym świecie, o czym świadczy chociażby drugie miejsce obrazu w plebiscycie publiczności na ostatnim, 19. Warszawskim Festiwalu Filmowym. Znajdziemy w nim podobną mieszankę humoru i wzruszeń, jaka pojawiła się w poprzedniej produkcji reżysera, Nigela Cole'a pt. "Joint Venture" i w wielu innych ciepłych komediach brytyjskich. Wiele osób mówi o tym filmie jako o kobiecej wersji "Goło i wesoło". Zdecydowanie mniej jest jednak w "Dziewczynach z kalendarza" szaleństwa i komedii. Mimo uniwersalnej fabuły to propozycja raczej dla przedstawicielek płci pięknej, którym przesłanie, że "piękną można być i po czterdziestce" i tematyka kobiecej solidarności są po prostu bliższe. Niezaprzeczalnym atutem obrazu dla wszystkich, bez względu na płeć, będą jednak brytyjskie gwiazdy, których na ekranie przewija się cała masa. Zaskoczy nas radosna jak nastolatka Helen Mirren w roli Chris, dotąd grająca postacie raczej posępne i mroczne. Z przyjemnością zobaczymy Julie Walters jako sympatyczną i spokojną Annie, która idealnie dopełnia swoją "rozbrykaną" przyjaciółkę. Zaś nieliczne postacie pojawiających się mężczyzn są jak dodające smaczku ciastu rodzynki. Wszystko to jednak za mało, by zachwycić. O "Dziewczynach z kalendarza" zapomina się natychmiast po wyjściu z kina. To film przyjemny, ale nic ponadto.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W trakcie oglądania filmu uświadomiłem sobie, iż stylem i formą przypomina mi inny angielski obraz,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones