bo go uwielbiam. Pod względem aktorstwa, wyglądu, charyzmy. Ma w sobie coś magnetycznego. Potrafi tchnąć pewną ,,iskrę" w grane przez siebie postaci, tak, że po obejrzeniu filmu jeszcze długo o nich myślę.
No nic, to tylko kolejny wpis psychofanki.
Mam dokładnie to samo, choć ostatnio po Wikingach spadł z piedestału i zrobił miejsce Travisowi. Co nie zmienia faktu, że uwielbiam go w każdej roli.
Masz moj plusik Siostro ;) Uwielbiam facetów srednich z urody ktorzy maj " to coś"...tylko siedzieć patrzeć rozmawiac i cały cas czuć te nutke zainrygowania ;)
Mój dylemat życiowy polega na tym że nigdy nie będę w stanie wybrać kogo zawsze, mocno i bezdyskusyjnie wielbię na ekranie bardziej - Jamesa McAvoy`a czy Joaquina Phoenixa :) I dobrze piszesz, chodzi o ten magnetyzm, spojrzenie, głos, mimikę, gest, ruch, to wszystko co najbardziej ulotne ale i najbardziej pociągające, intrygujące.
Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama z tymi zachwytami nad charyzmą tego pana :-D
Jest niezwykle hipnotyzujący, ma a sobie magnetyzm, gra fenomenalnie- genialny aktor :-)
I ja mam podobnie :) Charyzmatyczny gość. Póki co wymiękam tylko jeśli chodzi o oglądanie horrorów - tutaj nawet dla Jamesa trudno jest mi zrobić wyjątek.
Wy, kobiety, już tak macie, wszystko stawiacie na buzię. On gra niemal w samych szmirach, więc możesz o oglądać i oglądać. Nb. wiem, że sporo mężczyzn ma to samo, a piszę to, by uprzedzić ewentualną Twoją odpowiedź.